poniedziałek, 29 września 2014

Aichi E16A Zuiun czyli niedzielna zabawa w grafika.

Dzisiaj, tak przy niedzieli postanowiłem zrobić sobie małą odmianę. Zamiast siedzieć nad cyferkami, kreskami i inszymi rzeczami związanymi z projektowaniem pomyślałem sobie, że pobawię się w... grafika.
Jak widać proces myślenia u PGiN może czasem prowadzić w dość dziwne okolice. A skoro już pomyślałem to i tak też zrobiłem:





Model 3D to oczywiście Zuiun, który opracowałem w Rhino z tym, że musiałem go wyeksportować do pliku 3DS (3D Max). Reszta juz zrobiona w programie Bryce. Bardzo fajny program chociaż jego mała wada jest to,z ę nie importuje własnie plików z Rhino (3DS). trochę szkoda, ale i tak jest nieźle. Program ma wiele funkcji związanych z budowaniem sceny, oświetleniem itd. gdy nauczę się wstawiać tekstury to z pewnością rendery będą jeszcze lepsze. Na razie ćwiczę, ale z teksturami to od zawsze mam problem jeszcze od czasów projektowania V1 gdzie chciałem poszaleć z teksturami.
Przydałoby się opanować wstawianie tekstur, a szczególnie ich ustawianie bo z tym miałem zawsze problemy bo można by było robić ciekawe rysunki pokazowe i rysunki na okładki bo za malowanie farbami i pędzlem jakoś nie mogę się zabrać... okładka do Andesa już chyba z dwa miesiące czeka na skończenie... :|
Zobaczę co czas pokaże.

Do zobaczenia w następnym wpisie.
PGiN

sobota, 27 września 2014

Aichi E16A Zuiun czyli tablica przyrządów.


Kilka dni obrysowywania w Rhino liniami, kółkami i innymi figurami geometrycznymi plus kilkadziesiąt cyferek:

Potem kolorowanie w Corelu:

I tablica na swoim miejscu:

Zapewne 99% z tych kresek i cyfr po wydrukowaniu w 1:50 i tak nie będzie widać, ale przynajmniej sam dla siebie mam satysfakcję, że coś takiego zrobiłem. :) Tak, wiem, kształt boków trochę się różni (nie powinien być pionowo ścięty tylko kończyć się łukiem co widać na pierwszym rysunku), ale jeszcze sprawdzę co da się z tym zrobić.
Trochę z tym było roboty, szczególnie obrysowywania, ale w końcu mam to za sobą, a plus tej całej pracy jest taki, że przy kolejnych modelach japońskich samolotów będę mógł od razu wykorzystać gotowe wzory.
Jednak zegary same z siebie nie powstaną i tutaj z pomocą przyszedł mi jak zwykle niezawodny Yasuhiko znajdując kilka stron w języku japońskim dotyczących instrumentów pokładowych w japońskich samolotach. Najlepiej jest szukać u źródła. Thank you Yasuhiko! :)
Następnym etapem będzie dokończenie kabiny i początek robienia instrukcji. Czas już na to najwyższy.

Do zobaczenia w następnym wpisie.
PGiN

niedziela, 21 września 2014

Aichi E16A Zuiun czyli efekt dzisiejszej pracy.

A mogło być tak pięknie... śniłem sobie słodki sen o sławie, autografach, błogosławieństwa niemowląt, gdy tymczasem Kolega Froog skradając się podstępnie w środku w nocy z klawiaturą w ręku bezpardonowo wybudził mnie swoim komentarzem do poprzedniego wpisu z tak pięknej wizji.
Rad nie rad zabrałem się nad dalszą pracą nad modelem pochlipując cichutko nad niedocenieniem geniuszu  mojej skromniutkiej osoby. Ech życie i bezinteresowna koleżeńska zawiść ... :P ;) *
Wracając do projektu.
Dzisiaj w zasadzie rozwinąłem wszystkie segmenty kadłuba plus stateczniki poziome i statecznik pionowy:
Całkiem przyjemnie to wygląda, a Hinomaru, żółte pasy i białe oznaczenia ładnie łamią monotonność kamuflażu. W sumie powinienem najpierw dokończyć robienie wnętrza kabiny, ale i tak robienie elementów poszycia by mnie nie ominęło więc summa summarum robota poszła do przodu.
Sądzę, że poszycie kadłuba, skrzydeł i pływaków plus drobiazgi zajmie do czterech arkuszy. Wręgi zajmą jeden, może dwa. Zobaczymy.

* Zastanawiam się kiedy znajdzie się pierwszy mądraliński bez poczucia humoru biorąc ten wpis oraz poprzedni o "sławie" na poważnie i podniesie głos słusznego oburzenia, że kreuję się na projektanckiego geniusza. Ale by były jaja. :D

Do zobaczenia w następnym wpisie.
PGiN

sobota, 20 września 2014

Aichi E16A Zuiun czyli pierwsze części szkieletu.

Praca pomalutku idzie do przodu. W międzyczasie rozwijania poszycia zrobiłem pierwsze elementy szkieletu, a mówiąc dokładniej szkielet kabiny pilota:
Na razie same wręgi i wzdłużnica, ale przybędzie i reszta. Przybędzie bo musi gdyż bez reszty nie będzie modelu. ;)
A teraz mała ciekawostka. Wchodzę sobie na stronę Richarda Ferriere zobaczyć co ciekawego słychać bo nie byłem na niej od prawie trzech tygodni, patrzę sobie na nowości, a tu stoi jak wół:
Mój model zacząłem 1.września. Przypadek? Nie sądzę. Jestem bacznie obserwowany przez wiadome kręgi. Teraz zaczynam rozumieć dlaczego idąc rano po chleb podchodzą do mnie dziewczęta i proszą o autograf, mężczyźni chcą mi uścisnąć dłoń i mieć ze mną zdjęcie, dostaję zaproszenia na wizyty w zakładach pracy, chcą ze mną robić wywiady, matki podają mi niemowlęta, abym je pobłogosławił, a przed bramą stoi taki samochód z obstawą zapraszającą mnie do środka.
To wszystko zaczyna układać się w logiczną całość...

Dobra, kończę bo jeszcze ktoś pomyśli, że ja tak na poważnie. ;) :D

Do zobaczenia w następnym wpisie.
PGiN

poniedziałek, 15 września 2014

Aichi E16A Zuiun czyli pierwsze elementy.

I tak pomalutku zacząłem rozwijać elementy:

Wszystko byłoby fajnie gdyby kamuflaż rozdzielał się ostrymi krawędziami. tymczasem Japończycy postanowili pobawić się aerografami i wyszło tak, że zielony łagodnie przechodzi w kolor szary. Było trochę roboty, aby ładnie to oddać w projekcie tym bardziej, że po przekonwertowaniu z formatu .cdr (Corel) na .pdf pojawiały się w kilku miejscach piksele. Wprawdzie Heniu w próbnym wydruku stwierdził, że ich nie widać, ale nie dawały mi spokoju. W sumie można byłoby olać temat, ale lubię gdy wszystko w projekcie jest zapięte na ostatni guzik, a dodając do tego, że ludzie różny sprzęt mają, jeden gorszy, drugi lepszy, obawiałem się, że komuś te piksele mogą wyjść w druku.
Na szczęście z pomocą przyszedł Kolega Piotrek i już wiedziałem co i jak zrobić, aby wszystko było ok. Dużą pomoc okazał również Kolega Yasuhiko, który przetłumaczył nazwę samolotu na język japoński bo ja po japońsku "panie dziejku, nie pisaty, nie czytaty".
Zatem teraz mogę spokojnie zabrać się za dalsze rozwijanie i robienie instrukcji. :)

Do zobaczenia w następnym wpisie.
PGiN

piątek, 12 września 2014

Aichi E16A Zuiun czyli model 3D gotowy.

Tak więc doszedłem do końca projektu 3D tego samolotu. W chwili obecnej prezentuje się tak:






Jak do tej pory jego projektowanie sprawiło mi dużo przyjemności. Teraz pora na nanoszenie linii podziału blach, oznaczeń itd. a potem rozwijanie.No i creme de la creme czyli sklejanie testowe. Ale od tego to już jest Heniu, ja tylko kreski i kółka rysuję. ;)

Do zobaczenia w następnym wpisie.
PGiN

poniedziałek, 8 września 2014

Aichi E16A Zuiun czyli motorek silniczkiem zwany.

Tak jak napisałem poprzednio zrobiłem silnik Mitsubishi Kinsei. Klasyczna czternastocylindrowa gwiazda:

Obawiałem się, że będzie to kolejne mało znane dzieło japońskich inżynierów, ale na szczęście dla mnie do napędu Zuiun`a użyto powszechnie stosowanego stosowanego silnika łącznie ze słynnym Aichi D3A "Val". Robienie sinika gwiazdowego jest w sumie proste i nie zajęło mi dużo czasu.
A tak prezentuje się zamontowany w kadłubie oraz dodanym śmigłem:

Teraz pora na zrobienie kabiny.

Do zobaczenia w następnym wpisie.
PGiN

piątek, 5 września 2014

Aichi E16A Zuiun czyli koniec lewitacji.

No i lewitacja pływaków się skończyła. Poza wspornikami trzymającymi je przy skrzydłach doszło dość wielgachne przejście skrzydło-kadłub (konstruktorzy zaszaleli, ale widocznie mieli w tym jakiś cel) i osłona kabiny:



Następnym etapem prac będzie silnik i wnętrze kabiny pilota-strzelca. Praca jak na razie idzie szybko co mi się bardzo podoba i przyznam, że daje dobry odpoczynek od statków. Nie, żeby statki były złe, Boże broń, ale jak sami widzieliście ta monotonia trochę pozbawiała mnie weny "tfurczej". Zobaczymy co będzie dalej.

Do zobaczenia w następnym wpisie.
PGiN

czwartek, 4 września 2014

Aichi E16A Zuiun czyli początek kabiny i lewitujące pływaki.

W poprzednim wpisie wspomniałem to tym, że żeby dotrzeć do jakiś materiałów na temat tego samolotu musiałem "przekopać"się dziesiątki anglo i japońskojęzycznych stron i kilkanaście blogów. W sumie nawet sporo rzeczy znalazłem, jednak jedyną i to jednak z najważniejszych problemów było znalezienie czegokolwiek do wnętrza kabiny pilota i strzelca. Owszem znalazłem sporo zdjęć modeli plastikowych wraz z relacjami z ich sklejania, ale jak na złość, żadnych gdzie chociaż jeden autor pokazałby jak został w nich odwzorowany ten istotny element jakim jest wnętrze kabiny. Jak już coś było pokazane "w trakcie" to ze sklejonymi połówkami kadłuba gdzie nie szło zobaczyć co jest zamontowane na burtach. Sytuacja wydawała się patowa, ale od czego są przyjaciele, szczególnie jeśli mieszkają w Japonii, a ty robisz japoński niszowy samolot. :) I tym razem przyszedł mi z pomocą nieoceniony w tematach japońskiego sprzętu Yasuhiko Noto, który również jest modelarzem kartonowym i prowadzi blog im poświęcony:
http://cardmodel.blog54.fc2.com/ 
Wiedząc, że Zuiun jest maszyną mało znaną zasugerował wykorzystanie wnętrza od Aichi D3A "Val" jako suplementu wnętrza Zuiun`a gdyż Japońscy modelarze często tak czynią budując swoje modele z braku dokumentacji. Co ciekawe w rozmowie z Heniem Heniu również zaproponował takie same rozwiązanie. W sumie już miałem pójść tą drogą gdy w kolejnej rozmowie na FB Yasuhiko znalazł.link do bloga, na którym są zdjęcia wnętrza. Byłem uratowany! :) Teraz już mogłem śmiało zacząć robić pierwsze przymiarki do kabiny. A ponieważ praca szła błyskawicznie to z rozpędu zrobiłem jeszcze pływaki:

Wiem, że projekt wygląda teraz dziwnie, ale w chwili obecnej mogę bez cienia wątpliwości stwierdzić, że jest to pierwszy samolot, którego pływaki są utrzymywane przy maszynie siłą woli załogi. Epokowy wynalazek!. :) Jednak do czasu gdyż w następnej kolejności dodam wsporniki co by model przypominał oryginał niż pojazd z filmów SF. :)
Jeszcze raz serdeczne podziękowania dla Yasuhiko za pomoc.
Thank you very much Yasuhiko for help. :)

Do zobaczenia w następnym wpisie.
PGiN

środa, 3 września 2014

Aichi E16A Zuiun (Paul) 1:50

Tak, wiem co pomyślicie: zaczęty kolejny projekt, a co z tamtymi? Sorry, no nie mam nastroju na ich skończenie. Wiem, że powinienem je dokończyć, szczególnie "Szczecin" bo niewiele mi zostało, ale nie mam natchnienia. Może to "zmęczenie tematem" czyli projektowaniem statków czy po prostu najzwyczajniej w świecie chęć odmiany, ale ostatnio bardzo, ale to bardzo korciło mnie zrobienie modelu samolotu. Tym bardziej, że niemal od dwóch lat nie robiłem żadnego latadełka. Chyba będę musiał zrezygnować z ambitnego planu "piętnastu modeli statków po piętnastu modelach samolotów" i robić "przeplatankę" czyli raz statek, raz samolot, a może i jakiś pojazd. Kto wie, może okaże się to dobrym pomysłem i uatrakcyjni moją ofertę? Może też mieć wpływ na tempo projektowania bo gdy skończę statek i będę zmęczony , to w ramach odpoczynku wezmę się za projekt samolotu, który robi się szybciej. Czas pokaże czy to jest słuszna droga.
Wracając do tematu. Zastanawiałem się co wziąć "na warsztat". W zasadzie najbardziej lubię maszyny japońskie i brytyjskie do 1945r. Szukałem, wybrzydzałem i grymasiłem jak rozkapryszone dziecko i w końcu zdecydowałem się jednak na "Japończyka" o w miarę prostej konstrukcji (tak na początek co by przypomnieć sobie jak projektuje się samoloty) i zgrabnej sylwetce. W sumie ciężko znaleźć japoński samolot z II wojny, który nie miałby zgrabnej sylwetki. Dla mnie japońscy konstruktorzy z tamtego okresu są mistrzami "dizajnu" i nawet dzisiaj projektują eleganckie maszyny mimo, że przemysł lotniczy Japonii to ledwie cień tego z lat wojny. Wybór padł na wodnosamolot Aichi E16A Zuiun  w kodzie aliantów nazwanego Paul, zaś po polsku nazwa Zuiun (瑞雲) znaczy Pomyślna chmura. Powiem szczerze. Mój niekłamany podziw budzi fakt jak Japończykom udaje się połączyć nazywanie w tak poetycki sposób maszyn bojowych. Szczególnie widać to w nazwach ich okrętów.
W chwili obecnej projekt wygląda tak:

Skala "tradycyjna" dla moich modeli samolotów czyli 1:50. No i oczywiście projektantowi nie może być zbyt lekko. Samolot ładny, zgrabny, ale niestety zbudowany w ilości tylko 256 egzemplarzy co jak na japońskie standardy czyni go konstrukcją niszową (ja to mam "szczęście" do niszowych tematów, naprawdę). Do dzisiejszych czasów nie ostał się ani jeden cały egzemplarz. Jedynie ostał się po nich pływak w Tachiarai Peace Museum 大刀洗平和記念館:
Ekstra, nie? Co ciekawe, Amerykanie zdobyli przynajmniej jeden samolot tego typu:



ale nie ma go w żadnym muzeum. Więc, albo gdzieś kurzy się zamknięty w jakimś zapomnianym hangarze (jak swego czasu jedyny ocalały Boulton Paul Defiant), albo poszedł na złom i tyle go widzieli.
Tak więc pozostało "przekopywanie" się przez dziesiątki stron anglo i japońskojęzycznych w poszukiwaniu materiałów.
Jakie były efekty tych poszukiwań opiszę następnym razem.

Do zobaczenia w następnym wpisie.
PGiN