środa, 31 stycznia 2018

Kuy-Te czyli... ciągnie wilka do lasu?


Jak wspominałem w poprzednich wpisach zacząłem przygodę ze skalą 1:33. Jednak 1:50 nie dawało o sobie zapomnieć. Zaczęło się tak jak zawsze, najpierw projekt, potem relacja, w której pokazałem jak Kolega Heniu testuje model,. Szybowiec był szybko gotowy no bo w sumie nie było tutaj wiele do roboty i... zaaferowany nową skalą całkiem o nim zapomniałem... upss.
Jednakże Kolega
Jan Kytop z forum papermodelers nie dawał mi o nim zapomnieć. Najpierw z pewną taką nieśmiałością niezbyt przywiązywałem wagę do tych „przypominajek”, lecz Kolega nie dawał za wygraną, wiercąc mi co jakiś czas o niego dziurę w brzuchu. Opierałem się bo jakoś tak kurcze nie lubię wracać do skończonych projektów (chyba najlepszym przykładem jest amfibia PZL-12 w skali 1:100, która dwa lata czekała na skończenie. Gdy przyszło natchnienie aby ją ukończyć zrobiłem to... w dwa tygodnie... Ale co swoje odczekała nabierając mocy urzędowej to jej. ;) ). Koniec końców postanowiłem mieć ten problem z głowy i po zrobieniu okładki, rzutów oraz opisu szybowiec poszedł (a może lepiej napisać poleciał?) między ludzi (zapewne ku radości kolegi „wiercibrzuszka” ;) ).
Tak więc „pięćdziesiątka” przypomniała o sobie. Zapewne od czasu do czasu wrócę do tej skali, bądź co bądź kilka lat jej poświeciłem. Jednak na razie pozostaję przy 1:33.

Na koniec mała galeria z rzeczonym szybowcem:








Do zobaczenia w następnym wpisie.
PGiN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz