piątek, 10 października 2014

Andes czyli w końcu ruszyła robota z okładką.

Koledzy na forum Paper Modelers się niecierpliwią i coraz częściej pytają kiedy Andes będzie w końcu dostępny. W sumie nie dziwię im się bo Heniu skończył model na moje urodziny w lipcu, jego sprzedaż zapowiedziałem na początek sierpnia, minął wrzesień i zbliża się połowa października, a modelu, ani widu, ani słychu.
Faktycznie, muszę przyznać, że to moja wina. Biję się w pierś posypując głowę wiadrem popiołu. A wszystko przez nieszczęsną okładkę...
A zaczęło się niewinnie. Zacząłem ją malować zakładając, że w 3-4 dni, no góra tydzień będzie gotowa. Tymczasem prace nad nią szły mi jak krew z nosa. Zupełny brak chęci, weny i natchnienia. Zero, null.
W międzyczasie jak wiecie zacząłem robić Aichi E16A Zuiun. Prace idą szybko, a to oznacza, że wcześniej czy później będę musiał do niego... tak zgadliście... namalować okładkę. Sytuacja zaczęła robić się nieciekawa bo jeszcze jedna nie gotowa, a tu już druga na horyzoncie, a weny nie ma. Co robić? Co robić?
Jak wiecie z moich poprzednich wpisów zacząłem nawet kombinować z grafiką. i wszystko byłoby super gdyby nie jedna rzecz, mianowicie tekstury. Nie wiem, albo ja jestem taki tępy (nie wykluczone), albo to jest tak cholernie mądre i zawiłe, ale za Chiny Ludowe nie mogę tego ogarnąć.Poprosiłem o pomoc Kolegę Marcina (Marcin, dziękuję za poświęcony czas i przepraszam, że okazałem się niezbyt pojętnym uczniem :(  ), który zna Rhino jak własną kieszeń. Marcinowi to śpiewająco wychodziło co mogłem obejrzeć na Skypie, mnie potem w Rhino nie. W Bryce tak samo. Chyba mam wrodzoną dysteksturię, że mi tak nie idzie. Myślałem, myślałem i w końcu postanowiłem, że spróbuję ostatni raz pobawić się w grafika komputerowego. Jeśli nie wyjdzie, trudno, wracam do pędzli i farb. Ostatnie podejście do robienia okładki, ale bez renderów, tekstur itd. czyli pozostało mi "malowanie" elektoroniczne. Zastanawiałem się w czym mógłbym to zrobić. Paint ma za małe możliwości, Photoshopa nie mam, Corel Draw to wektory więc odpada, Corel Photo Paint też dla mnie w 90% czarna magia (proste rysunki do tekstur jeszcze dam radę zrobić, ale coś trudniejszego już nie, za mało znam ten program), a czas nagli.
I wtedy przypomniałem sobie, że gdy zaczynałem przygodę z projektowaniem miałem zainstalowany darmowy program do grafiki rastrowej Gimp. Wówczas go nie używałem preferując bardziej Inkscape, który będąc programem do grafiki wektorowej bardziej był mi przydatny. Zresztą wtedy każdy program do projektowania i grafiki był dla mnie wielką tajemnicą.
Tak się akurat złożyło, że kiedyś ściągnąłem Gimpa dla znajomej i chyba go nie wywaliłem z dysku, a nawet jakby to zawsze można go ściągnąć. Okazało się, że dobrze pamiętałem, był.
Zainstalowałem, ściągnąłem również darmowy dodatek Gimp Paint Studio, odpaliłem program i po kilku godzinach przed moimi oczami był taki obrazek:
Powiem szczerze: jestem naprawdę w szoku, że tak łatwo mi poszło (bez oglądania żadnych tutoriali) oraz bardzo mile zaskoczony samym programem. O ile na początku drażniły mnie "pływające" okienka (nie cierpię takich rzeczy), o tyle szybko udało mi się ustalić jak je zadokować i praca stała się przyjemnością. Wiadomo, jak z każdym nowym programem trzeba było załapać "co, gdzie i jak wcisnąć", ale po niedługim czasie miałem wrażenie jakbym pracował z nim od ładnych kilku lat. Owszem trzeba będzie jeszcze dopasować niektóre skróty klawiszowe pod funkcje (szczególnie przybliżanie i oddalanie obrazka rolką myszki bo wciskanie + i - to nie dla mnie), ale to już pryszcz. Najważniejsze jest to, że w ciągu zaledwie kilku godzin zrobiłem więcej niż przez kilka dni tradycyjnego malowania. I jaki komfort pracy! Nie muszę czekać, aż wyschnie farba, żeby namalować kolejne detale, w domu nie śmierdzi mi farbą i terpentyną i nie muszę się martwić skąd ja wezmę gdy mi się skończy (ostatnio cienko z nią jest w chemicznych na mieście, a do galerii kawał drogi i też nie zawsze tam jest). Gdy skończę malować w ciągu kilku minut będę mieć już gotową okładkę.
A propos okładki to nie mogłem się powstrzymać i na próbę zrobiłem takie coś:
Jak wam się to widzi? Sepia w tym wypadku odpada bo to przecież współczesny statek, a nie parowiec z przełomu XIX i XX wieku. :)
Jestem bardzo ciekaw jak wyjdzie mi okładka do Zuiuna bo teraz malowanie okładek stało się czysta przyjemnością i relaksem. :)
Niemniej nie wywalam z dysku bryce. Może kiedyś nauczę się robić tekstury to i w nim też spróbuję "malować" okładki chociaż własnie z tymi teksturami jest najwięcej roboty, ale od przybytku głowa nie boli. :)

Do zobaczenia w następnym wpisie.
PGiN

4 komentarze:

  1. No i pięknie wyszło. Jeszcze tylko jeden nieistotny szczegół. Cena. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze nie koniec malowania, ale jak pisałem nie mogłem powstrzymać się przed sprawdzeniem jak to będzie wyglądać. A cena będzie 9,95$ za mode

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Przyzwoity model opracowany przez przyzwoitego projektanta, przetestowany przez przyzwoitego testera to i cena musi być przyzwoita, żeby mógł trafić do jak największej ilości przyzwoitych modelarzy. ;)

      Usuń